• Tak po dzisiejszej lekturze informacji z Wiązowny mnie tknęło - dlaczego w Wiązownie szkoła jest tak silnie związana z Kościołem? 
    W zasadzie nie przeszkadza mi to zupełnie, na razie. Zastanawiam się tylko, czy nie stoimy w dość niesmacznym miejscu, gdzie chodzenie na religię jest dobrym tonie, a jednocześnie osoby, które nie chcą chodzić są do tego zmuszane nastawieniem ogółu. 

    W skrócie o czym mówię: 
    1. Msza święta przed rozpoczęciem roku szkolnego.
    2. Religia licząca się do średniej i brak etyki w szkole jako alternatywy. 

    Pytam, bo nie jestem jakoś przesadnie religijny, a jednocześnie nie spotkałem się z taką presją, gdy mieszkałem w Warszawie... Wiem, że w tej chwili (po napisaniu "gdy mieszkałem w Warszawie"), wielu sobie pomyśli - "O! Przyjechał taki panisko i chce wszystko zmieniać". Nic podobnego, raczej chciałem poznać opinię mieszkających tu zdecydowanie dłużej ode mnie. Czy nie ma takiej presji? Czy nie przeszkadza wam to? Czy przeszkadza? 
    Post edytowany przez admin 2011-09-02 07:43:51
  • Ja nie mialbym nic przeciwko temu, zeby nawet w sklepie ludzie witali sie "szczesc Boze" i kazda lekcja zaczynala sie od pacierza. Ale tylko wtedy gdyby polskie spoleczenstwo bylo tak tolerancyjne, ze nikt nie patrzylby wilkiem i nie wytykal palcem tego niemodlacego sie, niewierzacego "odszczepienca". Jak nie ma rownowagi, to trzeba stawac po stronie slabszego, coby te rownowage stworzyc ;)

    Ale swiat (my Polacy) bardzo sie zmieniamy. Przegladalem ostatnio badania nt. wyznawanych wartosci ktore robilismy w 2000 roku i 10 lat pozniej. Roznice sa ogromny... a to tylko 10 lat. Chociaz niestety nie moge powiedziec, ze wszystkie kierunki tych zmian mi sie podobaja.

    No ale o czym tu mowic, kiedy caly czas chodza po tej polskiej ziemi debile, ktorzy na pomniku w Jedwabnem maluja swastyki i pisza "byli latwopalni".
  • Mataj pisał(a):

    dlaczego w Wiązownie szkoła jest tak silnie związana z Kościołem? 




    Bo zdecydowana większość rodziców i nauczycieli oraz dyrekcja tak sobie życzy, a wójtowi, radzie i kuratorium to nie przeszkadza.


    Mataj pisał(a):

    W zasadzie nie przeszkadza mi to zupełnie, na razie. Zastanawiam się tylko, czy nie stoimy w dość niesmacznym miejscu, gdzie chodzenie na religię jest dobrym tonie, a jednocześnie osoby, które nie chcą chodzić są do tego zmuszane nastawieniem ogółu. 




    Nikt nie jest zmuszany. Pod koniec ubiegłego roku szkolnego dyrektor pytała neutralnie, czy rodzice życzą dla swoich pociech lekcje religii czy etyki. Widocznie nie znalazło się czterech chętnych na etykę, co zmuszało by szkołę do organizacji przynajmniej międzyklasowych lekcji etyki.




    Mataj pisał(a):

    Czy przeszkadza? 




    Przeszkadza



    max pisał(a):

    Skandal.




    Oczywiście, z punktu widzenia zasady świeckości państwa, może nawet szacunku do prawa. Tylko co zrobić, kiedy prawie nikt nie chce świeckiego państwa, kiedy prawie wszyscy są zwolennikami mszy szkolnych i samorządowych, krzyży w publicznych budynkach itp?


    v460 pisał(a):

    gdyby polskie spoleczenstwo bylo tak tolerancyjne, ze nikt nie patrzylby wilkiem i nie wytykal palcem tego niemodlacego sie, niewierzacego "odszczepienca".




    Nigdy nie spotkałem się z takim zachowaniem. Polskie społeczeństwo, a szczególnie wiązowskie społeczeństwo, jest w sprawach wiary wyjątkowo tolerancyjne. Debile i chamy są wszędzie, ale w Polsce nie więcej niż w innych krajach. I bardziej na tle rasistowskim niż religijnym. (http://www.otwock24.home.pl/?p=4145)
  • Może jeszcze to, moim zdaniem przekraczające poza to co się działo w Wiązownie: 
    Roman Zdunik, który mówiąc o patriotyzmie i katolickiej tradycji naszego kraju i narodu, z naciskiem podkreślił konieczność rozwijania w sobie oraz podtrzymywania obu tych elementów duchowych. 
    A może Roman Zdunik jako jedyny ma odwagę mówić to co większość myśli? 

  • "Nigdy nie spotkałem się z takim zachowaniem. Polskie społeczeństwo, a szczególnie wiązowskie społeczeństwo, jest w sprawach wiary wyjątkowo tolerancyjne. Debile i chamy są wszędzie, ale w Polsce nie więcej niż w innych krajach. I bardziej na tle rasistowskim niż religijnym. (http://www.otwock24.home.pl/?p=414"

    Przepraszam, ze tak nieudolnie cytuje, ale moja przegladarka chyba kiepsko sobie z tym radzi.

    U nas to nie rasizm! To zwykle buractwo-lobuzerstwo. Rasizm to ideologia, jak antysemityzm. Chora, ale ideologia. Tischner mowil, ze w Polsce Zyd nie jest wrogiem, ale wrog jest Zydem. Z naszym rasizmem jest identycznie.


    Obcy, po raz pierwszy trudno mi zrozumiec co chciales przekazac, np. na temat dyrektora Zdunika ;) Komentarz jest pozytywny czy negatywny?? Cytat z jego wypowiedzi, ktory przytoczyles jest jak najbardziej w porzadku. Nie ma nic zlego ani w katolickiej tradycji, ani w tradycji patriotycznej. Tylko czy dyrektor szkoly powinien o takich rzeczach opowiadac? Dla mnie to zasciankowoscia zalatuje troche, chociaz - widzac dyr. Zdunika ze dwa razy w zyciu - mysle, ze to dobry czlowiek. Ja bym postulowal natomiast, zeby dyr. Zdunik przekazywal uczniom wiedze historyczna, zeby uczyl ich (w sensie w Jego Szkole) o sukcesach, a nie tylko o kleskach. Moim zdaniem sukces (np. tradycje husarskie, kiedy to nasza armia byla tak nowoczesna, ze przez 300 lat nie bylo na nia mocnych) zacheca do patriotyzmu znacznie silniej niz tragiczna katastrofa narodowa (np. wiekszosc powstan narodowych) czy mniejsze acz rowniez smutne tragiczne katastrofy np. katastrofa smolenska.

    O kleskach powinno sie zas mowic, nie w kategoriach tego jakiez to odnieslismy kolejne zwyciestwo moralne... ale o tym jak ich w przyszlosci unikac i co zrobilismy zle, ze do nich doszlo. W ogole powinien powstac instytut naukowy, ktory analizowalby rozne kleski historyczne Polakow i formulowalby wnioski dajace odpowiedz na pytanie: dlaczego do nich doszlo, co trzeba bylo zrobic, zeby ich uniknac.

    To byloby dzialanie patriotyczne na obecne czasy, a nie biadolenie pod krzyzem, wieszanie setnej pierwszej tablicy poswieconej ofiarom smolenskim, opowiadanie, ze dzisiejsza mlodziez jest niepatriotyczna. Polityka zagraniczna nie zna pojecia "moralne zwyciestwo".

    Obawiam sie, ze biadolenie o patriotyczno-katolickich tradycjach narodu doprowadzi w perspektywie 20-30 letniej do podobnej tragedii jak 71 lat temu. My poprostu nie uczymy sie na bledach :(

    Post edytowany przez v460 2011-09-02 09:30:59
  • Co to znaczy państwo świeckie? Przecież nie pozbawione wiary! Przeciwnie, to państwo w którym każdy ma wolne sumienie. Jest wolny! Sam może wybrać drogę do swojego Boga, lub nie wierzyć w nic.

    Nigdy nie zapomnę, opowiadanej przez mojego dziadka historii z przed drugiej wojny, dlaczego wszyscy w szkole nienawidzili żydowskich dzieciaków. Kiedy oni siedzieli na religii, TAMCI grali w piłkę.
    Zmierzamy w kierunku takiej nienawiści.

    Najgorsze jest zło, które udaje dobro.
  • max pisał(a):

    Skandal.



    Ty to powiedziałeś. Ja nie widzę w tym nic skandalicznego...


    ==>> Obcy 
    Rozumiem, że tak chce większość, ale dla mnie choćby taka sytuacja, którą opisujesz jest przejawem zwykłej ignorancji - "was jest mniej, to nie zrobimy lekcji etyki, albo będziecie chodzić na religię, albo wypad do biblioteki". Kolejnym idiotycznym pomysłem jest wprowadzanie religii do średniej. Rozumiem, gdyby to było religioznawstwo, ale religia?! I niech mi nikt nie mówi, że nie ma to wpływu, czasem religia tak wpływa na średnią, że zaważa o tym, czy ktoś ma, czy nie ma stypendium. 
    Dla 4 chętnych Etyki nie ma, dla 15 chętnych klasa "językowa" już jest. ;) Zatem jak rozumiem musiałoby się zebrać jeszcze 10 odszczepieńców. (Swoją drogą od kiedy gimnazja z jedną klasą językową stają się gimnazjami językowymi?)

    ==>> v460 
    A propos p. Zdunika wszystko, moim skromnym zdaniem, zależy od tego jak pojmowane są pojęcia "patriotyzm" "katolicyzm" "elementy duchowe". W wydaniu Gliniankowym mam trochę wrażenie, że to ogranicza się do tego, że może być syf dookoła, śmieci w lesie, ale za to tablica patriotyczna o Smoleńsku jest. Widzisz, w ulubionym Twoim okresie powrócono do "Bóg, Honor, Ojczyzna". Mam jednak wrażenie, że w praktyce, były to jednak "Ojczyzna, Honor, Bóg". Czy powinnien nastąpić kompletne odłączenie kościoła od Państwa? Moim zdaniem tak, ale jest to niemożliwe. Dlaczego tak? Z prostej przyczyny - Ojczyzna i Bóg (czy raczej Religia) to pojęcia wykluczające się. Może patrzę na te zbiory zbyt matematycznie, ale stawianie Boga nad Państwem powoduje takie patologie polityczne jakie obserwujemy na co dzień.

    ==>> Max
    Zadałeś pytanie - odpowiem. Państwo świeckie to takie, w którym dobrze czuje się katolik, żyd, protestant czy ateista. Jeśli jedna z religii jest faworyzowana, inni mogą odczuwać dyskomfort, dyskomfort w wspólnym domu jakim jest ojczyzna, a naród w tej samej ojczyźnie może różnić się wyznaniami tak samo jak my Max różnimy się zdaniem odnośnie węzła Marsa ;) Religia jest tak samo osobistym poglądem, jak wiele innych, nie ma w tym nic złego, że ktoś uważa inaczej. 

    Ps. Cytat z Twojego dziadka o historii sprzed wojny - dałbym sobie rękę uciąć, że czytałem to w wywiadzie z Białoszewskim. ;) 
  • @Mataj nie wiem czy mój dziadek kopiował Białoszewskiego. Nie mogę też wykluczyć odwrotnej wersji ;)
  • v460 pisał(a):

    Obcy, po raz pierwszy trudno mi zrozumiec co chciales przekazac, np. na temat dyrektora Zdunika Komentarz jest pozytywny czy negatywny??


    Sam nie wiem co chciałem przekazać. Zawsze byłem zdania, że rozwój i podtrzymywanie duchowości nie należy do zadań publicznej szkoły. Ale skoro takie sprawy dla społeczności i dla dyrektora osobiście są ważne, dlaczego nie ma o tym mówić? Z drugiej strony widać, że praca dyrektora i całego gimnazjum nie ogranicza się do spraw duchowych. Zgadzam się całkowicie z wypowiedzą Urszuli Skolasińskiej w wspomnianym artykule.



    max pisał(a):

    Zmierzamy w kierunku takiej nienawiści.


    Na jakiej podstawie bazuje Twoje stwierdzenie?


    Mataj pisał(a):

    Obcy 

    Rozumiem, że tak chce większość, ale dla mnie choćby taka sytuacja, którą opisujesz jest przejawem zwykłej ignorancji - "was jest mniej, to nie zrobimy lekcji etyki, albo będziecie chodzić na religię, albo wypad do biblioteki".

    Sytuacja w Wiązownie jest przejawem wyznaniowo wyjątkowo jednolitej społeczności w gminie, oraz obowiązującego prawa. Pośród ok. 250 uczniów w przedziale klas 4-6 było dwóch chętnych na etykę. Dla tych dwóch dyrektor nawet nie ma prawa organizowania lekcji etyki, mimo że pracuje w szkole nauczycielka z uprawnieniami nauczania etyki. "Wypad do biblioteki" to żadna kara, biblioteka jest dość dobrze wyposażona, równiież w komputery i technikę multimedialną, tam można dobrze pracować lub odpoczywać. Gorzej mają młodsi, którzy w czasie religii muszą siedzić w świetlicy, a ta nie zawsze należy do ulubionych miejsc maluchów.


    Mataj pisał(a):

    (Swoją drogą od kiedy gimnazja z jedną klasą językową stają się gimnazjami językowymi?)


    Gimnazjum nazywa się oficjalnie "Gimnazjum z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Jana Pawła II w Gliniance, ul. Napoleońska 53a" http://bip.wiazowna.pl/public/get_file.php?id=172319
    Tak jak podstawówka w Wiązownie nazywa się "... z Oddziałami Integracynymi ..." mimo że została tylko jedna klasa integracyjna (a może dwie?).


    Mataj pisał(a):

    wszystko, moim skromnym zdaniem, zależy od tego jak pojmowane są pojęcia "patriotyzm" "katolicyzm" "elementy duchowe". W wydaniu Gliniankowym mam trochę wrażenie, że to ogranicza się do tego, że może być syf dookoła, śmieci w lesie, ale za to tablica patriotyczna o Smoleńsku jest.




    Tu mylisz się na pewno.

  • obcy pisał(a):

    Na jakiej podstawie bazuje Twoje stwierdzenie?




    Napisałem. Albo jesteś wierzący i chodzisz na religię, albo jesteś INNY.
    Zamiast tolerancji, jesteśmy my. Ci dobrzy.
    A przede wszystkim zobacz jak podzielono społeczeństwo. W imię "wartości".
  • obcy pisał(a):

    Tu mylisz się na pewno.



    Pozostaje tylko się cieszyć. Serio ;) 


    Edit: Nie mogę edytować posta tak, żeby Twój cytat Obcy, nie był podawany jako cytat z v460....

    Edit moderatora: a ja mogę ;-)
    Post edytowany przez obcy 2011-09-02 16:13:13
  • Obcy - bez urazy, ale WYDAJE MI SIE, ze nie do konca chwytasz niektore niuanse ;)

    To, ze mamy 400 dzieci i 398 chce chodzic na religie, a 2 na etyke... wcale nie oznacza, ze mamy jednorodna gmine, gdzie jest 398 katolikow i 2 ateistow. Tu arytmetyka tak prosto nie dziala ;) Wsrod 398 mozesz miec kilku, kilkunastu, kilkudziesieciu, kilkuset takich, ktorych rodzice poslali na lekcje religii z nastepujacych powodow:
    1) dla swietego (nomen-omen) spokoju
    2) ze wzgledu na tradycje (przyzwyczajenie?) - "dziad chodzil, ojciec chodzil... to i moj Kazek pojdzie"
    3) "po co sie narazac"
    4) "po co ludzie maja palcami wytykac"
    5) "co powie sasiad"

    Jest bardzo duza grupa osob, ktora mysli: "musi chodzic, bo mu pozniej koscielnego nie dadza" albo "a jak dzieci beda szly do I KŚ to moj Kazek bedzie stal i patrzyl?" itd. itp. W gminie na pewno mamy przewage katolikow, ale nie przesadzalbym z ta "jednorodnoscia wyznaniowa" czy jak to tam okresliles.

    Aha - i jeszcze jedno. Chcilbym podkreslic, ze nie mam nic do pana dyrektora gimnazjum. Przeciwnie - wydaje mi sie z bardzo krotkich obserwacji, ze to pedagog "z powolania". Ja byc moze pewne rzeczy robilbym inaczej.

  • v460 pisał(a):

    rodzice poslali na lekcje religii z nastepujacych powodow:

    1) dla swietego (nomen-omen) spokoju
    2) ze wzgledu na tradycje (przyzwyczajenie?) - "dziad chodzil, ojciec chodzil... to i moj Kazek pojdzie"
    3) "po co sie narazac"
    4) "po co ludzie maja palcami wytykac"
    5) "co powie sasiad"

    Jest bardzo duza grupa osob, ktora mysli: "musi chodzic, bo mu pozniej koscielnego nie dadza" albo "a jak dzieci beda szly do I KŚ to moj Kazek bedzie stal i patrzyl?"



    Powody nr. 1,3, 4, 5 są według mojej obserwacji bezpodstawne. 
    W jednej ze szkół warszawskich był taki zwyczaj, że dzieci katolickie zaprosiły dzieci niewierzące na KŚ, żeby Kazek mógł patrzyć, podziwiać stroje, mszę i kościoł i cieszyć się z kolegami w ten wyjątkowy dzień. W Wiązownie takiego zwyczaju nie ma, więc Kazek nie będzie stał i patrzył. 
    Post edytowany przez obcy 2011-09-02 16:41:11
  • Dzięki ogłoszeniom parafialnym znamy terminy zakończeń roku szkolnego w ZSG w Wiązownie 29 czerwca 2012 r. Początek uroczystości w szkole jest z reguły godzinę po mszach.
    Msza św. na zakończenie roku szkolnego ...
    Klasy IV, V Szkoły Podstawowej i I, II Gimnazjum – 29 czerwca w piątek g. 8,00.
    Klasy 0 – III Szkoły Podstawowej – 29 czerwca w piątek g. 9,30.

    http://www.parafiawiazowna.pl/useruploads/files/ogloszenia/2012/ogl_17.06.2012.pdf
    Zakończenie klas 6 SP i 3 gim. (pożegnanie uczniów) odbędzie się już 28 czerwca.

    Rodzice zadbają i dopilnują, żeby wszyscy uczniowie na zakończenie roku
    szkolnego przystąpili do sakramentu pokuty. Spowiadać się przy każdej okazji.

    Post edytowany przez obcy 2012-06-18 11:37:04
  • obcy pisał(a):

    Dzięki ogłoszeniom parafialnym znamy terminy zakończeń roku szkolnego w ZSG w Wiązownie 29 czerwca 2012 r. Początek uroczystości w szkole jest z reguły godzinę po mszach.
    Msza św. na zakończenie roku szkolnego ...
    Klasy IV, V Szkoły Podstawowej i I, II Gimnazjum – 29 czerwca w piątek g. 8,00.
    Klasy 0 – III Szkoły Podstawowej – 29 czerwca w piątek g. 9,30.

    http://www.parafiawiazowna.pl/useruploads/files/ogloszenia/2012/ogl_17.06.2012.pdf
    Zakończenie klas 6 SP i 3 gim. (pożegnanie uczniów) odbędzie się już 28 czerwca.

    Rodzice zadbają i dopilnują, żeby wszyscy uczniowie na zakończenie roku
    szkolnego przystąpili do sakramentu pokuty. Spowiadać się przy każdej okazji.




    q..cze jak mnie to denerwuje, rodzice zadbają, rodzice zdecydują że dziecko ma chodzić na religię itd,
    a jeśli nie zadbają to znaczy nie zmuszą to oznacza że są "złymi" rodzicami ?
    nie wiem jak Wy ale ja swoje dzieci zwyczajnie zapytałam czy chcą chodzić na religię,
    podobnie jak same muszą zdecydować czy chcą chodzić do kościoła i czy chcą przystępować do sakramentów....

    moja najstarsza córa powiedziała wprost że nie będzie chodzić do kościoła bo ... ma dość obłudy i wyciągania reki ... i że nie będzie zachowywać się jak w sekcie - ma prawo ,

    moje młodsze dziecko chodzi na religię i czasami do kościoła bo zapytane "czy chce?" powiedziało że chce po to żeby wiedzieć ... poza tym zostało zainfekowane chodzeniem do kościoła na wsi gdzie jeździmy co rok, tam obok siebie stoi kościół RK, cerkiew i synagoga, dzieciaki i dorośli a co najważniejsze kapłani po nabożeństwach organizują wspólne spotkania, czasami przy piłce, czasami w świetlicy a czasami po prostu przy grilu, wstyd powiedzieć ale na takich spotkaniach moje dziecko więcej się nauczyło o religii i tolerancji niż na zajęciach szkolnych gdzie kładziony jest nacisk na wałkowanie modlitw i czytanie przypowieści.

    Co do tolerancji w Wiązownie to wydaje mi się że jest gdzieś bardzo głęboko ukryta ...... :-(
    Nie pochwalam presji tłumu i choć zgodnie mówicie że presji u nas nie ma to ja twierdzę że jest... i jeśli chodzi o wyznanie, i jeśli chodzi o uczestnictwo w lekcjach rel. i w kontaktach z rodzicami innych dzieci - niestety.
    Post edytowany przez Yenza 2012-06-19 19:09:48
  • A moje dziecię chodzi na religię w przedszkolu chociaż nikt ani rodziców ani dziecka nie zapytał czy chce... W sumie to nie mam nic przeciwko, w końcu chodzi cała grupa i zapewne dziecko czuło by się odrzucone, że ono akurat nie... Wkurzyła mnie natomiast totalna ignorancja w stosunku do rodziców - nie mieli żadnej informacji, że takie zajęcia będą się odbywać i nie zostali zapytani czy wyrażają zgodę aby dziecko na nie uczęszczało.. Co do kościoła to chodzić nie chce... bo muzyka kiepska:)
  • Yenza - nie zgadzam się z Twoim pierwszym akapitem zupełnie...

    Informacja wrzucona przez Obcego pochodzi z ogłoszeń duszpasterskich (czy jak to się nazywa). Rodzice, którzy przyszli na spotkanie w kościele zadbają o to, że dziecko będzie chodziło na religię. To nie oznacza, że ten kto nie chodzi do kościoła i nie chce, aby jego dziecko chodziło na religię jest złym rodzicem. To oznacza, że jeśli chodzisz do kościoła to oznacza, że identyfikujesz się z wiarą i Kościołem, a to oznacza, że jako wyznawca wiary, powinnaś zadbać o to, aby Twoje dziecko na tę religię chodziło.
    Nie chodzi mi o jakieś jątrzenie, po prostu uważam, że wtrącanie się w to co pisze ksiądz w ogłoszeniach duszpasterskich przez osobę, którą to oblatuje jest niestosowne. Dla mnie obecny polski Kościół jest organizacją bardzo podobną do PZPN. Może kilku chce coś dla tej piłki dobrego zrobić, ale jednak większość to leśne dziadki, dzięki którym działanie tych, którzy chcą coś zrobić jest zupełnie niezauważalne.
    Ok. No może różni się jedynie tym, że PZPN nie miesza się do polityki, co odczytuję za plus dla PZPN.
  • Stwierdzenie było raczej wynikiem moich skojarzeń z przytoczonym akapitem a nie rekcją na wpis Obcego :-) , z takim własnie podejściem do kwestii "zadbania przez rodziców" spotkałam się niejednokrotnie w moich byłych parafiach .... nie wyłączam niestety Wiązowny ....
    co do kwestii wiary to .... pozwalam swoim dzieciom samodzielnie wybrać... przede wszystkim po to żeby umiały w sobie wypracować system wartości w który chcą wierzyć a nie system zaszczepiony przez rodziców czy dziadków, nie jestem przeciwko tradycji a jedynie pozwalam im zauważyć różnicę pomiędzy wiarą i kościołem bo niestety mam wrażenie że to dwie różne sprawy ( chyba nie tylko ja) , widocznie "złą kobietą jestem".

    PS. O PZPN nie mam zielonego pojęcia, nie chcę i nie będę się interesować żadnymi tego typu strukturami, od polityki i kościoła boli mnie głowa a na starość chcę zostać "szalonym ekologiem" :-)
  • Ja po prostu uważam, że kwestia "zadbania przez rodziców" to forma wpisana w religię i szeroko rozumiane (nawet poprzez krucjaty) "głoszenie słowa Bożego".
    Moje dziecko jest jeszcze zbyt małe, abym cokolwiek pozostawiał do wyboru jego rozsądkowi. Jednak tatuś dość silnie rozgranicza wiarę od kościoła oraz tradycję od wiary. W moim przypadku powstaje dość dziwna hybryda, która mi samemu nie do końca zawsze pasuje.
    Jeśli Ty jesteś złą kobietą, to moi rodzice też byli źli. Co z tego, że przez 18 lat będziesz zmuszała do chodzenia do kościoła, jeśli w kościele ma stać statysta? Do religii i wiary nikogo nie można zmuszać.
  • Podgrzewam stary kotlet. Ostatnio ponownie nurtuje mnie pytanie, czy dla większości rodziców edukacja etyczna ich dzieci jest drugorzędna, przynajmniej mniej ważne niż katecheza? Czy uważacie, że na lekcjach religii dzieci uczą się wszystkiego, co trzeba wiedzieć na temat etyki? Przyglądając się profilu jednego z księży, który uczy w Wiązownie religię, mam wątpliwości. Ksiądz ma ponad 1100 "znajomych", w tym przynajmniej kilkudziesięciu jego uczniów. Nic, że można tam znaleźć antyrządową propagandę, odnośniki do mediów znanego redemptorysty z Torunia. Wiadomo, jakie przekonania ma duża szczęść kościoła katolickiego. Ale dla mnie niedopuszczalne jest, kiedy osoba zatrudniona w publicznej szkole jako nauczyciel opowiada obrzydliwe, seksistowskie kawały, albo rozpowszechnia wpisy klubów kiboli. Czy tak wyglądają lekcje religii?
    W innej szkole katechetka pokazuje 13-latkom film "The Passion of Christ" Mela Gibsona ("Pasja"). Film, dla którego dystrybutor ze względu na naturalistyczne pokazanie okrutności zaleca ograniczenie wiekowe od 15 lat, a niektóre kina jak Multikino od 18 lat. I to nie na lekcji religii, tylko kiedy pasuje. Do czego wychowujemy dzieci, kiedy pokazujemy im filmy z takimi drastycznymi scenami. Znam oczywiście argumenty osób, które uważają, że oglądanie tego filmu prowadzi u dzieci do lepszego rozumienia męki pańskiej. Pozwolę się z nimi nie zgodzić.
    W kuluarach często słyszę niezadowolenie z religii w szkole. Ale tylko znikoma mniejszość decyduje się na "wypisanie" dzieci z religii. W sytuacji, kiedy formalnie lekcje z religii odbywają się w szkole na życzenie rodziców, zresztą analogicznie do lekcji z etyki.
    Jaki pożytek mają dzieci z lekcji religii w szkole? Większą wiedzę o biblii, o problemach teologicznych? Tu mam uzasadnione wątpliwości, wiedza młodzieży jest prawie zerowa. Mocne przekonania co jest dobre, co złe? Raczej nie, patrząc na publiczne wypowiedzi nauczyciela. Co dzieci myślą, kiedy słyszą np. na temat roli rodziny na religii jedno, a na HiS, WoS lub WdŻwR coś całkiem odmiennego?
    Jakie więc są powody, że ponad 90% rodziców wybiera dla swoich rodziców religię zamiast etyki? Pytanie raczej nie do głęboko religijnych osób, których przekonania oczywiście szanuję.
  • O czym tu gadac? ;) Pomieszanie z poplataniem - wiedza to wiedza, a wiara to wiara. W szkole przekazuje sie wiedze, a co ma do tego wiara? Uczen powinien rzeczywistosc zrozumiec, a nie w nia uwierzyc. Dla mnie lekcje religii stracily sens, jak w pewnym momencie przeniesli mi religie z kosciola do szkoly. Rodzice nie musieli mnie wypisywac ;) Chodzilem jeszcze przez chwile dopoki ksiadz z religii nie wyrzucil kumpla tylko za to, ze jego ojciec byl korespondentem GazWybu. Wzruszylem ramionkami, usmiechnalem sie, wstalem i wyszedlem. Po co bede czas tracil - ani ja tego ksiedza nie zewangelizuje, ani tez nie chce, zeby on mnie zmienial...
  • Obcy - skoro większość nie protestuje, to widocznie większość ma albo blade pojęcie o tym jak wyglądają takie lekcje, albo zgadza się z tym. Bez względu na to jak bardzo byś to chciał zmienić. Ja wpisów księdza na FB nie śledzę, ale co jakiś czas słyszę jakie brednie tam wypisuje, co z tego? Chcesz głupcowi zakazać głupoty? To jak gejowi zakazać bycia gejem (chociaż niektórzy twierdzą, że się da).
    W przedszkolu - nie wiem czy moje dziecko będzie chodziło na religię, w szkole - wątpię.

    Ps. Obcy - co złego widzisz w upublicznianiu wpisów fanklubów piłkarskich? (nie bardzo rozumiem skąd określenie "klub kiboli")

    Podsumowując - co ksiądz robi w wolnym czasie (FB) - "mnie to lotto", ale jeśli zobaczyłbym zdjęcie swojego dziecka na facebooku u księdza w profilu publicznym to nie czekałbym długo z wyprawą na rozmowę z tymże. Pomijając wizytę u p. dyrektor i rozmowę na temat wydatkowania pieniędzy na lekcję na której uczniowie leżą na ławkach zamiast nauczyć się czegokolwiek przydatnego u nauczyciela bądź co bądź mianowanego (czyt. nie taniego).
    Post edytowany przez Mataj 2013-03-06 11:51:37
  • Mataj pisał(a):

    Ps. Obcy - co złego widzisz w upublicznianiu wpisów fanklubów piłkarskich? (nie bardzo rozumiem skąd określenie "klub kiboli")


    Przeszkadza mi, kiedy nauczyciel publicznie identyfikuje się z klubem który zajmuje się głównie działaniem politycznym, propagowaniem pewnego rodzaju "patriotyzmu" z wypowiedziami jak "raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę". Prawdą jest, że ksiądz takich najgorszych wpisów nie rozpowszechnia.
    Mataj pisał(a):

    wizytę u p. dyrektor i rozmowę na temat wydatkowania pieniędzy na lekcję na której uczniowie leżą na ławkach zamiast nauczyć się czegokolwiek przydatnego u nauczyciela bądź co bądź mianowanego (czyt. nie taniego).


    Mogę Ci już powiedzieć co dyrektor na to powie. Krótka wersja jest taka, że dyrektor nie ma żadnego wpływu na to, co dzieje się na lekcjach religii. Ma tylko obowiązek zatrudnienia osób wskazanych przez kościół lub wspólnotę wyznaniową, jeśli rodzice życzą sobie naukę religii w szkole.
  • obcy pisał(a):

    Prawdą jest, że ksiądz takich najgorszych wpisów nie rozpowszechnia.



    No nie, akurat udostępnia o żołnierzach wyklętych. Co nie wydaje mi się jakoś zbytnio dyskusyjne (pomijając kilka jednostek).
    Nie podoba mi się jednak stawianie znaku równości między klubem, a kibicami - nadal nie rozumiem kiedy klubowicze krzyczeli "raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę"? W każdej grupie kibiców, każdego polskiego, niemieckiego, włoskiego, angielskiego jakiegokolwiek innego zespołu znajdziesz idiotów - a to nie oznacza, że piłka jest feee... Nieważne, robimy OT.

    obcy pisał(a):


    Mogę Ci już powiedzieć co dyrektor na to powie. Krótka wersja jest taka, że dyrektor nie ma żadnego wpływu na to, co dzieje się na lekcjach religii. Ma tylko obowiązek zatrudnienia osób wskazanych przez kościół lub wspólnotę wyznaniową, jeśli rodzice życzą sobie naukę religii w szkole.



    Taki system, a system kuleje tak samo bardzo, jak kuleje system oceniania nauczycieli. Powiem tak - gdybym zobaczył zdjęcie mojego dziecka na profilu publicznym księdza, to bym się mocno zastanawiał co moje dziecko robi podczas lekcji religii i dlaczego jego zdjęcie jest na profilu księdza.
    Post edytowany przez Mataj 2013-03-06 15:40:24
  • "Ostatnio ponownie nurtuje mnie pytanie, czy dla większości rodziców edukacja etyczna ich dzieci jest drugorzędna, przynajmniej mniej ważne niż katecheza? Czy uważacie, że na lekcjach religii dzieci uczą się wszystkiego, co trzeba wiedzieć na temat etyki?"

    Są różne rodzaje etyki. Na przykład pani Środa wykłada jeden rodzaj etyki. A ksiądz na katechezie inny rodzaj.
  • Maciek pisał(a):

    Są różne rodzaje etyki.


    Jeśli to nie prowadza do etycznego relatywizmu, to pełna zgoda. Dopuszczam że nie o to Ci chodziło. Uważam, że podstawowe wartości są uniwersalne. Różnice między systemami moralnymi są drugorzędne. Katolicki teolog na pewno inaczej odpowiada na pytanie o źródłach norm moralnych niż, powiedzmy, Magdalena Środa. W różny sposób można oceniać zachowanie ludzi (liczy się tylko chęć szczera, albo ważny jest tylko efekt). W sprawach wartości moralnych zgadzam się na 90% z "moim" księdzem proboszczem.
    O sprawach drugorzędnych w stosunku do podstawowych norm etycznych powinniśmy dyskutować w sposób cywilizowany, a nie wykluczać osoby o innych przekonaniach. Co też jest wartością etyczną.

    Maciek pisał(a):

    pani Środa wykłada jeden rodzaj etyki. A ksiądz na katechezie inny rodzaj.


    Tu mam wątpliwości, czy na lekcjach religii jest nauczana etyka. Z tego co słyszę to bardzo rzadko, i tylko w takim zakresie, w którym etyka katolicka różni się od od innych systemów wartości, i gdzie przekonania społeczeństwa coraz bardziej oddalają się od nauczania KK.
  • Ale przecież każda religia przekazuje pewien zbiór norm etycznych. Jeżeli dzieci uczą się o Dekalogu, to czymże to jest, jak nie nauką etyki?
    Dużo większe wątpliwości miałbym w kwestii lekcji etyki "niereligijnej", bo nie wiadomo, kto ją definiuje.
  • A co do przekonań społeczeństwa, to z zasady oddalają od jakiejkolwiek etyki ;)
  • Maciek pisał(a):

    Ale przecież każda religia przekazuje pewien zbiór norm etycznych.


    Ja chciałbym konkretnie usłyszeć, jaki zbiór norm etycznych przekazują rzymsko-katoliccy nauczyciele religii w szkołach w gminie Wiązowna.

    Maciek pisał(a):

    Jeżeli dzieci uczą się o Dekalogu, to czymże to jest, jak nie nauką etyki?


    Dekalog nie jest systemem etycznym. Pierwsze 4 nakazy (lub 3 w nowoczesnym podziale Kościoła Rzymsko-Katolickiego) to zasady wiary, nie moralności. Reszta to rzeczywiście zasady ogólno-moralne, najważniejsze w konkretnej sytuacji ponad 3000 lat temu w Palestynie. Niektóre są jeszcze dzisiaj jasne i ważne (5-8 według katechetycznej wersji KK), inne wymagają dzisiaj pewnego wysiłku interpretacyjnego (4, 9, 10). Nawet jeśli katecheci szeroko omawiają Dekalog z uczniami, to jest to za mało jako nauka etyki.

    Maciek pisał(a):

    Dużo większe wątpliwości miałbym w kwestii lekcji etyki "niereligijnej", bo nie wiadomo, kto ją definiuje.


    Wiadomo kto, i wiadomo co. W przeciwieństwie do religii w przypadku etyki treści, cele i sposób nauczania są regulowane w podstawie programowej. Jest ona moim skromnym zdaniem dość konserwatywna, i w żadnym przypadku nie oderwana od chrześcijańskiego systemu wartości. http://men.gov.pl/images/stories/pdf/Reforma/men_tom_4.pdf

    Maciek pisał(a):

    A co do przekonań społeczeństwa, to z zasady oddalają od jakiejkolwiek etyki ;)


    Kto Ci tak powiedział? Dzisiaj ludzie bardziej się zabijają niż 3000 lat temu, lub 100 lat temu? Więcej kradną, więcej konfliktów, mniej wolności? Społeczeństwo się rozwija. Powstają nowe problemy, pytania, na które trzeba znaleźć odpowiedzi. Moim zdaniem negacja każdego innego systemu etycznego oprócz mojego jest niemoralne.

    PS.: Zgadzam się, że sytuacja, w której człowiek wierzący w szkole musi wybrać między religią a etyką jest chory. Ale skoro jest takie prawo, to rodzice muszą wybierać. Dlaczego prawie wszyscy wybierają religię? Nawet ci, którzy na co dzień mają zdystansowany stosunek do KK?
    Post edytowany przez obcy 2013-03-08 05:45:04
  • Maciek pisał(a):

    Ale przecież każda religia przekazuje pewien zbiór norm etycznych. Jeżeli dzieci uczą się o Dekalogu, to czymże to jest, jak nie nauką etyki?
    Dużo większe wątpliwości miałbym w kwestii lekcji etyki "niereligijnej", bo nie wiadomo, kto ją definiuje.



    Zgoda. Dlatego ja dzięki Tobie przestałem definitywnie określać siebie jako osobę wierzącą.

    Niestety wewnętrzne (Kościelne) różnice w interpretacji wielu elementów etyki pokazują, że w przypadku "etyki religijnej" również "nie wiadomo, kto ją definiuje".

    No i pozostaje jeszcze jedna kwestia - o ile etykę religijną może sobie wyznawać jakaś grupa w społeczeństwie o tyle "etyka niereligijna" powinna być przestrzegana przez ogół. Teraz pytanie - czy normy etyczne powinny być jak najszersze? Czy jak najwęższe? (używam skrótu myślowego, ale mam nadzieję, że rozumiecie o co pytam).

    Maciek - w zdaniu "a co do przekonań społeczeństwa, to z zasady oddalają od jakiejkolwiek etyki" przeczysz zdaniu: "Na przykład pani Środa wykłada jeden rodzaj etyki. A ksiądz na katechezie inny rodzaj."
    Inaczej - próbujesz jednej części społeczeństwa narzucić swój model etyczny jako jedyny słuszny (jeśli nawet nie podzielam modelu prof. Środy to nie śmiem wmawiać, że "moja prawda jest bardziej mojsza, niż Twojsza").
  • "Ja chciałbym konkretnie usłyszeć, jaki zbiór norm etycznych przekazują rzymsko-katoliccy nauczyciele religii w szkołach w gminie Wiązowna. "

    Żaden problem. Jest dostępny katechizm, wszystko jest tam opisane.

    "W przeciwieństwie do religii w przypadku etyki treści, cele i sposób nauczania są regulowane w podstawie programowej."

    Oczywiście. Ale kto ustala podstawę programową? Jaki ma światopogląd? Jakie stawia sobie cele? Tego nie wiadomo. Dlatego właśnie napisałem, że o ile w przypadku religii założenia są jasno podane i można je przyjąć, albo odrzucić, to w przypadku etyki MEN-owskiej pozwalamy na formowanie dziecka w nieznanym kierunku.

    "Dlaczego prawie wszyscy wybierają religię? Nawet ci, którzy na co dzień mają zdystansowany stosunek do KK?"

    Odpowiedziałem na to pytanie powyżej. Nawet, jeżeli ktoś się nie zgadza na nauczaniem KK, to przynajmniej wie, z czym się nie zgadza. A co wiadomo o normach etycznych pani minister Szumilas? Nic.

    "Dlatego ja dzięki Tobie przestałem definitywnie określać siebie jako osobę wierzącą."

    To zdecydowanie lepsza postawa, niż wierzącego, ale kontestującego :)
  • Maciek pisał(a):

    "Ja chciałbym konkretnie usłyszeć, jaki zbiór norm etycznych przekazują rzymsko-katoliccy nauczyciele religii w szkołach w gminie Wiązowna. "

    Żaden problem. Jest dostępny katechizm, wszystko jest tam opisane.


    Chodziło mi o praktykę w naszych gminnych szkołach i przedszkolach.

    Maciek pisał(a):

    kto ustala podstawę programową? Jaki ma światopogląd? Jakie stawia sobie cele? Tego nie wiadomo.
    [...]
    A co wiadomo o normach etycznych pani minister Szumilas?


    Przyznaj się że nie czytałeś nawet wstępu do podstawy programowej. Wtedy byś wiedział, którzy profesorowie koordynowali prace nad nią. Podstawa weszła w życie rozporządzeniem w 2008. Wtedy ministrem nie była Krystyna Szumilas, tylko od roku Katarzyna Hall. A prace nad podstawą programową trwały od 2004 roku. Kolejni ministrowie nadzorujące prace to:
    Mirosław Sawicki do października 2005 roku
    Michał Seweryński 6 mies.
    Roman Giertych 15 mies.
    Ryszard Legutko 3 mies.
    Katarzyna Hall ok. rok

    Post edytowany przez obcy 2013-03-08 11:45:08
  • Nie czytałem, bo nie jestem w kręgu zainteresowanych. Chodzi mi natomiast o samą zasadę - czyj światopogląd wyraża ta podstawa? Giertycha? Legutki? Hall? Każdy ma swoich profesorów, którzy napiszą to, co będzie potrzebne.

    Oczywiście nie bronię nikomu przyjąć, że taka właśnie etyka będzie odpowiednia dla jego dziecka.
  • Bądź poważny. Piszesz "taka etyka" nie wiedząc o co w ogóle chodzi, pokazując nawet, że nie jesteś zainteresowany edukacją etyczną. (nie jesteś w kręgu zainteresowanych).

    Właśnie czytam, że nowelizacja Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej zmieniające rozporządzenie w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach planowane na IV kwartał 2012 roku została przesunięta na IV kwartał 2013 roku. Nowelizacja miałaby na celu ułatwienie prowadzenie zajęć z etyki po wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

  • PS.: Istnieję nawet gotowy program nauczania etyki. Można dokładnie sprawdzić, na czym polega "taka" etyka:
    http://www.ore.edu.pl/strona-ore/index.php?option=com_phocadownload&view=category&download=184:etyka&id=47:programy-nauczania&Itemid=992
  • Zacytuję fragment:

    Cele ogólne: ● Rozpoznawanie wartości moralnych. ● Odróżnianie dobra od zła moralnego w różnych ujęciach i aspektach. ● Rozbudzanie i utrwalanie wrażliwości moralnej, społecznej i humanistycznej. ● Formowanie człowieka świadomego, odważnego, odpowiedzialnego i gotowego do zmierzenia się z wyzwaniami współczesnego świata. ● Kształtowanie postawy refleksyjnej, a zarazem krytycznej wobec omawianych zagadnień dotyczących człowieka jako osoby żyjącej w określonym środowisku naturalnym, obszarze kulturowym itp.

    Co to jest dobro, a co zło? Co to są wartości moralne? Nie ma podanych definicji.
  • Maciek pisał(a):

    Nie ma podanych definicji.



    Próżno ich szukać również w Biblii...
  • Mataj pisał(a):

    Maciek pisał(a):

    Nie ma podanych definicji.


    Próżno ich szukać również w Biblii...

    Ale jest masa pouczających historii.
    http://www.cytatybiblijne.pl/

    A szczególnie polecam jako test wiedzy o biblii:
    http://quiz.cytatybiblijne.pl/
  • Rzeczywiście, niesamowita strona. Komuś chciało się poświęcić masę czasu, a pewnie i pieniędzy po to tylko, aby wykpiwać cytaty z Biblii. Trudno o lepszy komentarz do wcześniejszego wpisu Mataja o tym, że Biblia jest bezwartościowa jako źródło inspiracji etycznych. Otóż nie, wtedy nikt by nie zawracał sobie nią głowy.
  • Mein Kampf byla bezwartosciowa, a jednak setkom milionow zawrocila w glowie lub... zawrocila ich zycie o 180 stopni.
    Jest jeszcze Drogi Macku powiedzonko takie - proste, ze az prostackie, ale dajace do myslenia - "jedzcie gowno, miliony much nie moga sie mylic".

    Otoz, popularnosc nie zawsze oznacza jakosc. Kulture wysoka konsumuje garstka, a popularna masy. W Opus Dei o tym nie mowia? ;)
    Post edytowany przez v460 2013-03-09 23:37:21
  • obcy pisał(a):

    Mataj pisał(a):

    Maciek pisał(a):

    Nie ma podanych definicji.


    Próżno ich szukać również w Biblii...

    Ale jest masa pouczających historii.
    http://www.cytatybiblijne.pl/

    A szczególnie polecam jako test wiedzy o biblii:
    http://quiz.cytatybiblijne.pl/


    Mowa była o definicjach, a nie "pouczających historiach". Pouczające historie były w bajkach Krasickiego, opowiadanie o kółku wędkarskim również może być bardzo mądre i co z tego?

    Maciek napisał o tym, że brakuje mu DEFINICJI. W Biblii ich również nie znajdziesz, a to nie przeszkadza mu uważać biblii za odpowiednie źródło wiedzy etycznej, którą neguje w programie etyki stosowanym w polskim szkolnictwie, powołując się na "brak definicji". Tworzenie niektórych definicji sztucznie przez papieża również jest mocno uznaniowe, rozwój wiedzy powoduje, że Kościół wiele tych definicji wbrew swojej woli (rozwój wiedzy i edukacji raczej nie jest na rękę hierarchom Kościelnym - vide średniowiecze, kiedy wpływy Kościoła były chyba najsilniejsze) musi tworzyć zupełnie sztucznie, niezależnie od Biblii definicje i reguły, a wierni MUSZĄ je stosować jako aksjomaty, bezrefleksyjne uznanie pewnych prawd za słuszne (przykład? Najprostszy i pierwszy z brzegu celibat, stworzony tylko i wyłącznie po to, żeby zachować własność Kościoła, w Kościele. Drugi? Przenoszenie świąt Kościelnych - chociażby Bożego Narodzenia itp itd...). Przy takim relatywizmie oceny zachowań (również poczynań niektórych księży), trudno uznać etykę Kościoła Katolickiego za jedyną słuszną i obiektywną, co nie stoi na przeszkodzie przyjąć przez niektórych taką etykę za swoją własną.

    Nie czepiam się, bo Maciek oczywiście ma pełne prawo do tego, by stosować etykę Kościoła Katolickiego. Czepiam się relatywizmu w ocenie i próbę udowadniania, że ta KK jest jedyną słuszną, co jest oczywistą bzdurą.


    Mein Kampf jest bardzo ciekawą lekturą, pokazuje jak stek debilizmów, pozbawionych konsekwencji poglądów, dywagacji malarza jest w stanie porwać miliony Niemców (lub innych nacji, Niemcy przytoczeni ze względu na powołanie się na Mein Kampf) do tego by mordowali innych.
    Abstrahując zupełnie nie rozumiem dlaczego jest to lektura zakazana...